marek.w marek.w
1236
BLOG

4 Czerwca 89r. - Zwycięstwo czy Deal?

marek.w marek.w Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 37


 Mija już 28 lat od tamtych dni, a nadal trwają gorące dyskusje nad sensem ówczesnych wydarzeń. Pomijam już podłych ludzi, którzy z nienawiści czy czy też na komendę potrafią jedynie ujadać, bo to jest niestety tylko szlam zawsze obecny w życiu i szkoda sobie nimi paprać ręce, jednak pytania padają ważne i warto się zastanowić nad odpowiedziami.




Zacznijmy jednak od analizy sytuacji Polaków w 89 r. Polska była, jak setki razy to się zdarzało w dziejach świata,  klasycznym państwem wasalnym wielkiego Imperium.  Stalin wybrał ten wariant, zamiast "17 Republiki", jako znacznie łatwiejszy i wymagający znacznie mniej kosztów od zwykłej okupacji w stylu niemieckim. Jak to w wasalnym państwie władzę sprawowali Namiestnicy wraz z Kastą rządzącą, przy czym w tym wypadku oprócz podległości politycznej nakładała się jeszcze Idea Komunistyczna, najważniejszy oręż Imperium oprócz Armii.


Każdy, kto chciał zrobić karierę w PRL, musiał oprócz normalnej przysięgi wasalnej udowadniać swoją wiarę w zwycięstwo "Ludu Pracującego Miast i Wsi". Jako członek Partii uczestniczył w rytuałach, wychwalając mądrość jej Przywódców. Z drugiej strony, skoro członkostwo w Partii było niezbędne dla kariery, w końcu cała klasa zarządzająca państwem weszła do Partii....




Ta podwójna podległość, wobec Imperium i Ustroju, który całe życie gospodarcze oparł na Urzędnikach, na dokładkę nie podlegających krytyce społecznej, paradoksalnie stała sie szansą dla Polaków wyrwania z podwójnej pułapki. Dla wszystkich, w tym i nadzorujących Polskę Rosjan było jasne, że oportuniści we władzach PRL równie mało wierzą w "świetlane idee Marksa i Lenina", co reszta polskiego społeczeństwa. To jest zasadnicza cecha Polaków, że trudno jest im wciskać kit dowolnej barwy :-) Margines wierzących był tak mały, że całkowicie się nie liczył.  Dlatego Rosjanie mogli liczyć na lojalność władz PRL tylko do momentu, gdy Imperium było silne,  a reszta społeczeństwa przy każdej okazji zrywała się do walki o poszerzenie swoich praw i swobody, jak "Solidarność" 10 lat wcześniej. Nic więc dziwnego, że nie ufali swoim "podwładnym" za grosz i wysyłali do ich pilnowania najlepszych ludzi z KGB.




Gdy kretyński Bolszewicki Ustrój zawalił się gospodarczo i PRL zmierzała do kompletnego bankructwa finansowego,  Władza była zmuszona uznać istnienie Opozycji,  a nawet ( o zgrozo) do podzielenia sie częścią władzy no i oczywiście odpowiedzialności za katastrofę. Lepszego wyjścia zwyczajnie nie było i nawet sam Czerwony Car Gorbaczow w Moskwie musiał to uznać i dać przyzwolenie na ryzykowną grę, a jak była ona ryzykowna dla Imperium, chyba nikt nie wiedział.




Do negocjacji przy "Okrągłym Stole" zasiadły dwie formacje, przy czym Władza chciała wykiwać Opozycję, dając jak najmniej uprawnień, a jak najwięcej odpowiedzialności za nadchodzący kataklizm, aby zasłonić się nią przed gniewem Społeczeństwa i obarczyć choć częścią winy. Opozycji chodziło o dokładnie odwrotne cele, czyli możliwie szybkie obalenie władzy Partii i to w sposób, który nie doprowadzi do interwencji Hegemona. Jak w każdych negocjacjach trzeba było zawrzeć KOMPROMIS, przy czym z góry przepraszam całą Prawicę za posługiwanie sie tym wyklętym i wyuzdanym wręcz słowem....


Od początku  też było jasne, że prawdziwa treść osiągniętego porozumienia będzie zależeć od wyników wyborów 4 Czerwca 1989 r,  a całkowite w nich  zwycięstwo Opozycja wykorzystała dla szybkiego i sprawnego przejęcia władzy po raz pierwszy w dziejach Komunistycznego Ustroju. Oczywiście nie zabrakło problemów, a nawet czasowych ustępstw wobec dawnej Władzy, ale to już szło z górki.




Dotąd opowiadałem rzeczy znane i raczej akceptowane, teraz jednak chcę zająć się sprawami zasadniczymi, których starannie nie dostrzegamy, mimo upływu lat i wydarzeń. Rzecz w tym, że rozgrywka przy Okrągłym Stole nie działa się w próżni, a  Polska była tylko częścią "Wielkiej Szachownicy", czyli finału Zimnej Wojny. Zgoda, Polska była zwornikiem całego systemu Rosyjskiego Komunizmu z jego siecią "Demoludów", czyli państw wasalnych, ale ktoś ten zwornik musiał pomóc wybić, aby się system zawalił. W ten sposób przechodzimy do ALIANTÓW.




Alianci to ogólnie mówiąc państwa Zachodu, które wcześniej pokonały Niemcy ( i Japonię) wspólnie z Imperium Stalina, a obecnie walczyły z tym Imperium w Zimnej Wojnie. Wyszła tu dziwna historia - o ile w II w.św. walczyliśmy i to ofiarnie razem z Aliantami, nasze cele strategiczne były sprzeczne. Naszym oczywiście było zachowanie Niepodległości oraz całości ziem II Rzeczpospolitej przed zachłannością Stalina, Aliantów zaś wciągnięcie go do Inwazji na Japonię. Straszliwie zacięte walki w Birmie i na wyspach Pacyfiku nie pozostawiały złudzeń alianckim generałom, jaki będzie koszt zdobywania samej Japonii z milionami fanatycznych obrońców i  dlatego Stalin był im koniecznie potrzebny dla ograniczenia strat. Oddanie Polski i ogólnie Europy Wschodniej, którą i tak już zajęła Armia Czerwona było dla nich koniecznością, pamiętajmy  przy tym, że nikt wtedy nie wiedział o Bombie i efekcie, który wywołał w Japonii.




Tymczasem w Zimnej Wojnie, mimo, że Polska była drugim co do wielkości państwem Układu Warszawskiego nasze cele strategiczne były identyczne z Alianckimi! I Nam i Im zależało jednakowo na porażce Imperium, a i wasalne władze PRL nic nie miały przeciw upadkowi Rosjan pod jednym warunkiem - że ich interes osobisty zostanie uwzględniony. Znakomicie to ułatwiło robotę Zachodnim Służbom - mimo opieki KGB uzgodniono układ, który dawał Partyjnym Władzom Glejt na zachowanie wpływów gospodarczych i osobistego bezpieczeństwa nawet w razie rozpadu Imperium. Dla Aliantów to był znakomity biznes, ponieważ Polska była pierwsza wśród Demoludów i jej przykład doskonale wpływał na postawę władz pozostałych państw wasalnych. W ten sposób wszyscy byli zadowoleni oprócz Rosjan no i polskiego społeczeństwa.




Po powstaniu III Rzeczpospolitej Partyjni, dawna Kasta na usługach Imperium Czerwonych Carów nie dość, że zachowali swoje majątki, ale i swobody polityczne, co doprowadziło do przejęcia władzy już 4 lata po upadku PRL! Co to miało wspólnego ze zwykłą ludzką sprawiedliwością, sam nie wiem....gdy miałem nieprzyjemność oglądać buziaczek Urbana, pełnego triumfu, moje słownictwo absolutnie nie nadawało się dla damskich uszu, a żadne z wypowiadanych życzeń by mu sie nie spodobało, przy czym części by nie przeżył.


A jednak...




Musimy sami sobie przyznać, że  dla Polski nie było lepszego wyjścia!  Partia obejmowała cały aparat państwowy i gospodarczy, co by nie mówić o jego jakości, innego zwyczajnie nie było. Sabotaż skutkujący rozpadam państwa wcale nie był ułudą, wystarczy wspomnieć losy Iraku po amerykańskiej "opcji zerowej", także nasze strategiczne rozgrywki z Rosją zależały od pomocy dawnych "właścicieli PRL". Na szczęście ogromna większość po spyleniu rosyjskich interesów Aliantom nie miała powrotu, szczególnie dotyczyło to Wywiadu, którego przejście na stronę Zachodu przyniosło Rosjanom ogromne straty. Jasne, że Agentura Sowiecka zainstalowana w czasach PRL nadal działa, jednak jej efekt strategiczny jest słaby, a wpływy marginalne ( podobnie jak na Salonie24).




Podsumowując -


Jasne, że  Okrągły Stół był Dealem,  na dokładkę znacznie większej ilości stron, niż się przypuszcza, masa łajdaków a nawet zbrodniarzy uszła bezkarnie, co nigdy nie może cieszyć. Jednak to było na poziomie ludzkim, społecznym, tymczasem dla odbudowy znaczenia i potęgi Polski w jej rywalizacji z Moskwą było to najskuteczniejsze posunięcie. Jej wasale przeszli gremialnie na Zachód, co znakomicie poderwało siły Imperium. Obecna sytuacja, gdy Rosja, już okrojona do czasów XVII w. walczy o Donbas, tysiąc km od polskiej granicy jest efektem słusznych, choć bolesnych decyzji. Przy czym   te decyzje i tak podjęto ponad nami, tak naprawdę.














--


marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka