marek.w marek.w
595
BLOG

EWOLUCJA CYWILIZACJI- INNA KLASYFIKACJA

marek.w marek.w Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Chciałbym teraz wprowadzić pewną dygresję – mianowicie opisać klasyfikację kultur nie uwzględniającą ich rozwoju w czasie, a według środowiska geograficznego, które odgrywa czasem dominująca rolę w kształtowaniu mentalności ludów je zamieszkujących. Temat jest uboczny, ale na tyle interesujący, że warto mu poświęcić osobny cykl.

Jak wiadomo, Ludzkość od początku swojej wędrówki po Kuli Ziemskiej zamieszkiwała różne krainy i stopniowo je opanowywała, przy okazji dostosowując się do nich fizycznie i mentalnie. Przyniosło to wiele bardzo ciekawych efektów, o których chcę napisać. Na początek warto te środowiska podzielić i opisać, aby potem przedstawić wspólne cechy mentalności ludów je zamieszkujących.

Uwaga ogólna- należy zauważyć, że mentalność poszczególnych ludów zależała o wiele bardziej od środowiska niż od ich rasy, języka, koloru skóry czy innych cech, które tak lubimy wyróżniać. Np. prawie identyczne zwyczaje, sposób życia i walki mieli Scytowie zaliczani do Indoeuropejczyków, Hunowie, Mongołowie czy Madziarzy – czyli Ugrofinowie.

- jako pierwsze warto wydzielić te obszary, które zawsze stanowiły przeszkodę dla ich wykorzystania na coś więcej, niż zwykła wegetacja. Są to tereny polarne, dżungle tropikalne, pustynie a także najwyższe góry. Ludy je zamieszkujące przystosowały się idealnie do środowiska, jednak były zupełnie bezradne w przypadku przeniesienia się do innej krainy- dla ilustracji wyobraźmy sobie Eskimosów zmuszonych do życia na pustyni.

Trzeba jednak przyznać, że zdarzały się wyjątki. Mianowicie w tropikach potrafiły powstać bardzo ciekawe i zaawansowane cywilizacje, np. Majów na Jukatanie czy Khmerów w Kambodży.

-być może najpowszechniejsze są ludy zajmujące się rolnictwem oraz hodowlą stacjonarną zwierząt, czyli chłopi i właściciele ziemscy. Wszyscy oni mieli określony kawał ziemi, którą uprawiali lub zarządzali, a ich życie ściśle było regulowane przez kolejne pory roku, w czasie których należało dokonać określone czynności, jak siew, pielęgnacja czy zbiory. To prawie dosłowne przykucie do określonego kawałka terenu oraz kołowy obraz historii najbardziej odcisnęło się na mentalności społeczeństw rolników. Przeciętny rolnik znał przez całe życie tylko niewielki obszar wokół domu, a historia ograniczała się do triady- narodziny, ślub, pogrzeb. Monotonne życie kręciło się wokół rytuałów związanych z gospodarką rolną, a brak polotu i wyobraźni były wręcz przysłowiowe. Chłop był dobrym i zdyscyplinowanym żołnierzem, z chłopów były złożone najpotężniejsze armie świata, jednak jego wyszkolenie wymagało wiele trudu i czasu, bez którego był tylko typowym „mięsem armatnim”.

- drugą liczną grupą byli koczownicy-hodowcy zwierząt ze świata Wielkiego Stepu, w gruncie rzeczy całkowicie różni od osiadłych rolników. Wielka i stała wzajemna wrogość mieszkańców tych odrębnych światów jest może najpowszechniejszym obrazem w ludzkiej historii, wystarczy wspomnieć Biblię, opisującą zabójstwo Abla przez Kaina na samym początku ludzkich dziejów. Tylko z tą jedną różnicą, iż biblijny rolnik zabił koczownika, gdy w rzeczywistości to koczownicy napadali, grabili i zabijali rolników, niezależnie, kiedy i gdzie się to działo. Tak było w Chinach, które były zmuszone do budowy ogromnego Muru Chińskiego dla obrony przed nimi, w Azji Południowej czy Europie, na którą co kilka wieków spadało uderzenie hord, podobnych do szarańczy.

Step pozornie wydaje się nieskończony z końskiego grzbietu, tymczasem jego podstawowym prawem była stała rywalizacja poszczególnych plemion o ograniczone zasoby, w tym o wodę, opał czy stada zwierząt. Ta odwieczna, wzajemna wrogość bardzo przeszkadzała w utworzeniu siły zdolnej do wielkich podbojów, dlatego w historii znamy właściwie tylko trzy przypadki, gdy genialni przywódcy potrafili zjednoczyć koczownicze plemiona, aby utworzyć dzięki nim wielkie Imperia. Byli to Attyla, wódz Hunów, Mahomet, prawodawca Arabów oraz Czyngis-han, twórca potęgi Mongołów.

Ciężkie i niebezpieczne życie koczowników stworzyło z nich urodzonych wojowników, tym groźniejszych, iż wykorzystywali do walki konie, a jako podstawową broń łuki. Było to masowe, tanie w utrzymaniu i zdyscyplinowane wojsko, straszne dla każdego przeciwnika jak i ludności cywilnej. Wzajemne walki i napady na osiadłą ludność stanowiły jedno z podstawowych zajęć każdego szanującego się koczownika. Z drugiej strony ich kultura i twórczość ograniczały się do pieśni, sławiących bohaterstwo „dżygitów”, czyli nieustraszonych jeźdźców. Do prac technicznych czy budowlanych musieli używać jeńców lub najętych fachowców.

-następną grupą o ogromnym znaczeniu stali się mieszkańcy miast. Można wprost stwierdzić, że wszelki postęp w cywilizacji zawdzięczamy właśnie im, a ich odrębność od obu poprzednich grup dorównywała różnicom między koczownikami a rolnikami. I znów mieszkaniec wielkiego azjatyckiego miasta znacznie bardziej był podobny do „mieszczucha” z Europy czy Afryki Północnej, niż do mówiącego tym samym językiem chłopa z pobliskiej wsi. Mieszkańcy miast wykonywali znacznie więcej zawodów, niż jakiekolwiek inne grupy, nawet wzięte razem. Zajmowali się handlem, produkcją rzemieślniczą, usługami, które to dziedziny wymagały często długiego kształcenia, znajomości pisma oraz biurokracji.

Miasto było zmuszone do stałego kontaktu z osadami zapewniającymi mu żywność oraz surowce do produkcji, a także z innymi miastami, stąd horyzonty umysłowe jego mieszkańców były znacznie szersze, a co równie ważne, nie traktowali oni OBCYCH jako automatycznych wrogów lub ofiary do złupienia. Umiejętność dyplomacji, tworzenia sojuszy, zawierania układów były podstawowymi dla nich zasadami we wzajemnych kontaktach. Innym ważnym elementem mieszczańskiej mentalności była swoboda myślenia oraz obyczajów, nie do pomyślenia w ciasnych, zamkniętych społeczeństwach chłopskich czy koczowniczych. Jak mawiano, miejskie powietrze czyni wolnym!

Mieszkaniec wielkiego miasta bywał raczej kiepskim żołnierzem, wolano opierać się na najemnikach lub powołanych pod broń chłopach, powszechnie również stosowano obwarowania, chroniące miasto przed najeźdźcami. Miejskie mury stały się nawet jakby wizytówką każdego miasta, które chciało uchodzić za coś poważniejszego, niż kawałek większej wsi! Oczywiście i tu istniały wyjątki, jak np. greckie Polis, będące dość specyficznymi miastami-państwami. Ich mieszkańcy, niezależnie od uprawianej działalności potrafili dzielnie i skutecznie walczyć, tworząc słynną formację hoplitów. Trzeba przy tym zauważyć, że nie były to zbyt wielkie miasta, mieszkańcy tych największych, jak Milet, Syrakuzy czy późne Ateny, zdecydowanie tracili na walorach wojskowych.

Jeszcze sławniejszy Rzym, który z miasta stał się światem, był również typowym greckim Polis ( Rzymianie z upodobaniem kopiowali greckie pomysły w organizacji życia, kulturze, religii czy technice). Dlaczego to więc Rzymianie odnieśli tak wielki sukces? Odpowiedź możemy streścić do jednej zasadniczej różnicy między nimi- otóż Rzymianie nie strzegli zazdrośnie swojego prawa do obywatelstwa miasta, jak Grecy, odwrotnie, konsekwentnie udzielali go podbitym miastom i ludom. W ten sposób dawni zażarci przeciwnicy po przejściu paru pokoleń stawali się najpierw sprzymierzeńcami, a potem prawdziwymi rzymskimi obywatelami umożliwiając dalsze podboje, czyli zwiększenie siły militarnej i gospodarczej Rzymu. Inaczej mówiąc, Rzym umozliwiał podbitym przeciwnikom włączenie w wielki organizm gospodarczy i polityczny. Najpierw dotyczyło to arystokracji, a potem i ogółu ludności. Kopiował więc genialne rozwiązanie Aleksandra Macedońskiego, którego podstawą polityki była integracja wszystkich ludów w jego Imperium.

marek.w
O mnie marek.w

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura